Gdy oczy i serca Polaków skierowane są w stronę uchodźców z Ukrainy, w lasach przy granicy z Białorusią o przeżycie walczą wycieńczone kobiety, malutkie dzieci, schorowani mężczyźni. – Jeżeli nie przywieziemy takiemu człowiekowi kroplówki, on po prostu umrze. Rozmawiałem z rodziną, która od kilku dni je wyłącznie ser w plastrach. Nie mają dostępu do wody, piją roztopiony śnieg – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską aktywista Mariusz Kurnyta.